Liderzy z branży fitness w natarciu. W dobie pseudo wiemy czego jest to nawet ciekawe rozwiązanie ponieważ nie musimy mieć telewizora. Z platform społecznościowych dowiemy się wszystkiego na bieżąco. Co ciekawego wydarzyło się tym razem? Nic. Jak to możliwe? I gdzie się podziali branżowi eksperci?
Bądźmy dobrej myśli!
Łukasz Dojka właściciel sieci Xtreme Fitness Gyms to ważna postać na arenie branży fitness. Rozwinął swoją sieć klubów w bardzo szybkim tempie, a franczyza pozyskuje nawet w tak trudnych warunkach nowych biorców. Profil Łukasza Dojki obserwuje 90 tysięcy osób, a posty pojawiają się często kilka razy dziennie. Zainteresowały nas te materiały, które dotyczą otwierania i zamykania branży fitness. Nie czekał nawet do końca konferencji aby poinformować ludzi o tym, że otwarcie nastąpi 29 maja. Powiedział bądźmy dobrej myśli. Pozdrowił wszystkich i to wszystko.
Patrząc na ten materiał jeśli ktoś wcześniej oglądał konferencję i śledzi trochę bieżące wydarzenia w branży to może mieć wrażenie, że zmarnował kilka minut. Internauci, klubowicze nie mogą się nadziwić, że firma z prawdopodobnie sporym kapitałem i mocnym zapleczem prawniczym nic nie może zrobić jak tylko czekać. Ostatnio pisaliśmy o klubie, który wywalczył swoje prawa. Opisujemy również inne obiekty, które nie poddają się presji i ciągle obsługują klientów.
Dobrej myśli mogliśmy być po 2 tygodniach lockdownu. Po 13 miesiącach bycie dobrej myśli staje się lekko utrudnione przez delikatny brak zaufania do obecnej władzy, urzędników oraz policji.
W komentarzach na profilach Łukasz Dojki widać niezadowolenie klientów, którzy czekają na otwarcie klubów. Zarzucają sieci brak walki o sprawiedliwość i przestrzeganie prawa. Zaznaczają, że inne kluby potrafią walczyć i obsługiwać swoich klientów.
“To co się obecnie dzieje przekracza granice! Trzymajcie się mocno i wiem że jest ciężko mówić o pozytywnym myśleniu ale tylko w ten sposób to przetrwamy!” – pisał Łukasz Dojka na swoim profilu 7 kwietnia
Liderzy branży jakby zniknęli. Na początku całego zamieszania wielu branżowych ekspertów dawało dobre rady, zabierało głos, a dzisiaj stali się niewidoczni. Prawdopodobnie każdy zaczął zajmować się gdzieś w tym wszystkim swoimi czterema literkami.
Bądźmy dobrej myśli. Wszystko pewnie się jakoś ułoży ewentualnie się nie ułoży i tyle. Nie ma co drążyć tematu.
Tomasz Napiórkowski prezes Polskiej Federacji Fitness nie jest zadowolony z przesunięcia branży fitness na sam koniec kolejki. Stwierdził, że to wewnętrzne rozgrywki polityków. Zapytany czy nie czuje się oszukany tak wybrnął z tego pytania. Branża fitness jednak czuje się mocno oszukana, a wręcz sponiewierana. Patologiczne zachowania rządu, urzędników i policji powinny być nagłaśniane z zerowym poziomem tolerancji dla takich decyzji i postępowań. Według szacunków już około 200 obiektów zniknęło z Polskiej mapy fitnessu prawdopodobnie na stałe. Mówi się, że 30% osób nie zostanie już zatrudnionych w branży fitness.
Patologiczne również staje się zachowanie ludzi w tym wszystkim. Zaczynają się cieszyć, że odzyskali kawałek wolności i to w naszym przekonaniu tylko na chwilę bo przecież Panowie władcy przewidują już 4 falę. Myśleć, że jej na jesień nie będzie to bardziej sfera marzeń niż realnego scenariusza.
Zniecierpliwieni już obserwatorzy działań Polskiej Federacji Fitness dopytują kiedy w końcu będą złożone pozwy zbiorowe o których słyszymy już od dobrych kliku miesięcy. Legenda głosi, że są już prawie złożone. W tym wypadku prawie robi wielką różnicę.
“Po kilkutygodniowych analizach prawnych, spotkaniach z licznymi kancelariami oraz dokładnej weryfikacji potencjalnych szans – ponownie uruchamiamy projekt pozwu przeciwko obowiązującym restrykcjom i kwestii odszkodowawczej. Podczas pierwszego lockdown’u projekt został wstrzymany z uwagi na zbyt małą liczbę zgłoszeń, natomiastdziś sytuacja wygląda znacznie lepiej. Na ten moment mamy zgłoszonych kilkaset obiektów do w/w inicjatywy, gotowych do podjęcia walki.” – to możemy przeczytać z dnia 7 stycznia 2021 roku na stronie PFF
Kiedy rzucamy wygłodzonemu kromkę suchego chleba to się niewątpliwie cieszy. W naszym kraju jak widać od ponad roku regularnie zabierane są nam nasze prawa i oddawane, ale już tylko w mniejszej części.
Czy może okazać się, że za chwilę właściciele fitness klubów będą wyciągani siłą za ręce i za nogi jak babcia z protestu i zamykani do wyjaśnienia sprawy? Nie jest to wykluczone.
Tym artykułem również nie wnosimy zapewne nic nowego. Jednak chcemy zwrócić uwagę na to co się dzieje i co często zostaje w naszej ocenie pomijane. Sądzicie, że nie zamkną klubów we wrześniu? Można tak myśleć albo wykorzystać dostępny czas i spróbować się odpowiednio przygotować do twardej walki. Jeśli na przełomie września i października rząd po raz kolejny pod przykrywką wiecie czego pozamyka biznesy to dalej będziemy mieli być dobrej myśli, która doprowadzi nas do kolejnych 3 miesięcy pozornej wolności?
Ciężko stwierdzić co będzie najlepszym rozwiązaniem w tak trudnej sytuacji. Jednak niecałe 500 osób nie przegoni całego narodu. Pamiętajmy, że naród jeszcze za to grzecznie płaci pieniążki. Za panów, którzy tak nami kierują.
Polecamy również: