Od lat, nie sposób nie zauważyć, że w ciągu roku istnieją dwa główne zrywy pod kątem robienia przysłowiowej formy. Zryw pierwszy, to oczywiście styczeń i szał postanowień noworocznych. Kolejny, to oczywiście moment, kiedy rzesza ludzi przypomina sobie, że za chwilę wakacje, a forma niegotowa.
W żargonie branży fitness mówi się o tzw. „sezonowcach”, którym wymarzona sylwetka przydałaby się w sumie tylko na wczasy pod palmami, ewentualnie po prostu na lato. Każdy robi, jak uważa. Jeśli widzimy sens w przygotowaniu sylwetki dla kilku fajnych zdjęć w tropikach, aby wrzucić je na Instagram, to nie ma problemu. Tygodniowe all inclusive w atmosferzepełnej rozpusty, a kolejno z powrotem podejście, że w sumie nie ma już po co ćwiczyć. I tak oczywiście do kolejnego zrywu.
Może warto byłoby się zastanowić nad tym, aby być gotowym wyjść na plaże w każdym momencie w roku. Zawsze przecież możemy wygrać egzotyczną wycieczkę w konkursie radiowym! Pomijając żarty, to naprawdę często obserwuje się, że pomimo trendu zdrowia i bycia fit, ciągle wiele osób bardzo zaniedbuje dbania o siebie i ruch. Nie byłoby w tym może nawet nic złego, gdyby nie fakt, że później przynajmniej większa część z nich zaczyna narzekać, że za oknem 30*, a oni się wstydzą ubrać krótkie spodenki.
Osoby wybierające opcję formy na lato najczęściej i tak jej nie robią lub też zażynają się na 2-3 miesiące przed latem, aby zrzucić zimowy „balast” i coś tam na tę plażę „wyrzeźbić”. Pytanie, czy ma to sens? Pytanie, czy nie lepiej rozłożyć tę determinację w czasie i wykorzystywać ją non stop? Spójrzmy, jak często zachwycamy się pięknymi, wysportowanymi sylwetkami. Zachwycamy cały rok- nie tylko podczas lata. To właśnie najczęściej są ciała ludzi, dla których ta przysłowiowa forma, to stan na lata, a nie na lato. Dyscyplina, konsekwencja, dbałość o to, co się już chociaż raz wypracowało. To nie jest kwestia próżności, aby tylko wyglądać. Osoby, które latami – non stop – utrzymują swoje ciało w świetnej kondycji, po prostu doceniają trud swojej pracy i doskonale wiedzą, że wyrobienie sobie nawyku zdrowego trybu życia zapewnia im wielki komfort na co dzień. Że kiedy zbliżają się wakacje, to mogą ewentualnie coś tam „podszlifować”, ale ogólnie to cieszą się samym wypoczynkiem, a nie stresują, jak będą wyglądać.
Nikt nam nie nakazuje popadać w tzw. kult ciała i obsesyjnie dbać o swój wygląd. To nie ma nic wspólnego ze zdrowym podejściem do sportu. Chodzi zwyczajnie o wyrabianie w sobie dobrych przyzwyczajeń, które posłużą nam na całe życie. Zamiast przez większość roku frustrować się niezadowalającą sylwetką, a później jeszcze bardziej się frustrować robieniem formy ‘na cito’ , to może czas nauczyć się na błędach i zadbać o to każdego dnia. Zarówno profesjonalni sportowcy, jak i miłośnicy sportów przyznają, że sukcesywna i regularna praca nad sobą, to nie tylko dobra forma ciała, ale przede wszystkim świetna forma psychiki. Nie jest żadną tajemnicą, że stała samoakceptacja czyni ludzi po prostu szczęśliwszymi, bardziej wyluzowanymi i zwyczajnie bardziej pewnymi siebie. To jest właśnie główna wartość dodana do tej „słynnej” formy.
Zamiast pytać na miesiąc przed urlopem: „Trenerze! Zdążę z formą do wyjazdu?!”, warto zadbać o to, żeby być w gotowości fizycznej i mentalnej non stop. Nie przez presję wyglądania, nie przez narcyzm, czy próżność, ale przez szacunek do systematyki pracy i w imię wyrabiania bezcennych nawyków. Konsekwencja działania na jednej płaszczyźnie ma szansę przełożyć się także na inne. Tym samym forma na lata, jest tak naprawdę jedyną słuszną (a już na pewną zdrowszą) drogą, bowiem wtedy samo w sobie lato trwa dla nas ciągle – mając komfort psychiczny, ciągle świeci dla nas słońce 🙂
Redaktor Adrianna Kalisz
Polecamy także: