Ile razy upadłeś – tyle razy wstań!

fotolia-76388413-subscription-monthly-m
Czas czytania: 3 min

Porażka. Ile to razy w swoim życiu czujemy, że ją ponieśliśmy. Odpuszczamy, bo coś nam nie wyszło. Tracimy wiarę w siebie, bo nie poszło po naszej myśli. Rezygnujemy z czegoś, bo ktoś nas skrytykował, czy nie docenił. Każdy z nas zalicza upadki i słabsze chwile. Takie sytuacje są jednak prawdziwą porażką tyko i wyłącznie wtedy, kiedy się z nich nie podnosimy i odpuszczamy.

            Wszyscy znamy wybitnych sportowców, aktorów, lekarzy, ludzi biznesu. Każdy z nas zna kogoś, kto w życiu odniósł sukces. Niestety bardzo często mamy dość złudne wyobrażenie, że do tych ludzi to przyszło samo – że mieli szczęście, albo ktoś im bardzo pomógł. Omamieni krzywym zwierciadłem wirtualnych mediów, często wierzymy w to, że ludzie dzielą się na tych „wielkich”- z sukcesami  oraz tych skazanych na porażkę i nędzne życie. Nie wizualizujemy drogi do celu, nie myślimy o pokonywaniu etapów (również tych złych). Widzimy tylko obrazek końcowy i na jego podstawie wysnuwamy wnioski. Wnioski są często takie, że ludzie jakkolwiek znani i z sukcesami są w naszych oczach niczym królowie życia. Z kolei samych siebie stawiamy na społecznej nizinie i sądzimy, że w sumie to nic nam w życiu nie wyszło. To właśnie w tym miejscu zaczyna się nasza porażka – w miejscu, kiedy odbieramy sobie szansę prób i odcinamy realistyczne myślenie.

Skupiając się chociażby na branży fitness i kulturystyki, nie sposób nie zauważyć, ilu mamy w niej społecznych idoli. Znani trenerzy, zawodnicy sceny sylwetkowej, czy tzw. influencerzy są często dla przeciętnego człowieka kimś w rodzaju guru. Czytając często różne komentarze i wpisy w Internecie, bardzo łatwo natknąć się na hasła: „Nigdy nie będę taki, jak ty”, „Zazdroszczę ci tego, co masz”, „Do końca życia nie osiągnę tego, co ty”, itp.

Ludzie z jednej strony zapatrzeni w ów postacie, potrafią jednocześnie upatrywać w sobie samym jakiegoś rodzaju gorszości, bowiem ich życie jest dalekie od tego, które widzą u innych. Często powstaje coś w rodzaju matni, gdzie miesza się fascynacja człowiekiem z jednoczesną zazdrością i bezradnością wobec własnej egzystencji. Wielu z nas doskonale wie, jak trudną często drogę przechodzili ci, którzy dziś są na przysłowiowy szczycie.
Wielu z nas rozumie, że ten finalny, piękny obrazek ma w swojej historii niejeden zakręt i często całe pasmo porażek. Wiemy, że ci ludzie wygrali raz, a porządnie – ale czasem bez świadomości, że przegrywali wcześniej tysiące razy.

Niepowodzenia są dla nas trudne do przełknięcia. Często brakuje nam pokory, więc zamiast wyciągać wnioski, obrażamy się na życie i na tych, którzy potencjalnie mają lepiej. Pamiętajmy, że zakręty zaliczamy wszyscy. Po prostu taka jest ludzka mentalność, że większość woli dzielić się sukcesami i radosnymi nowinami, niż pokazywać, jak ryje twarzą po glebie i zalicza dół. To, że tego złego pokazuje się o wiele mniej – nie oznacza, że tego nie ma. Czy to w sporcie, sztuce, czy biznesie – czasem trzeba zaliczyć 1000 prób i 1000 upadków, żeby w końcu wyszło albo żeby w końcu tak bardzo uodpornić się na ból i stres, że człowiek jest po prostu nie do zdarcia.

Realizacja celów, biznesów, czy marzeń wygląda łatwo i przyjemnie w ckliwych filmach, albo na Instagramie – bo po prostu niektórzy tak właśnie chcą to pokazywać. To, że w dzisiejszym świecie upośledza nas kolorowa prasa, czy Internet- nie oznacza, że mamy się temu poddać i zgubić we własnym życiu.

            Jeśli jesteśmy np. zapalonymi sportowcami, to skupiajmy się w pierwszej kolejności na samej drodze swojej pasji – a nie na mecie, na której chcielibyśmy być obsypani medalami. Jeśli tytuły mają być, to będą. Jeśli jednak nigdy nie będzie nam dane poczuć chwały zwycięstwa, to nie żadna porażka. To po prostu lata pracy zwieńczone ogromem doświadczeń – tylko bez kawałka medalu na szyi.

Ten sam tok myślenia możemy włączyć będąc artystami, przedsiębiorcami, czy po prostu funkcjonującymi w społeczeństwem ludźmi – miarą sukcesu nie jest liczba zwycięstw i osiągnieć, tylko to, ile razy wstaliśmy po upadku i niepowodzeniu. Szczęście nie dzieje się wtedy, kiedy nagramy filmik na Instagramie, w którym gromko się śmiejemy i machamy do kamery. Szczęście, to realne jego poczucie. Poczucie poparte świadomością, że nie trzeba nikomu niczego na siłę udowadniać, tylko przeżywać w zgodzie ze sobą.

A sukces? Sukces niekoniecznie wiąże się z milionami na koncie, czy przyznaną przez jury kartą PRO za najlepszą sylwetkę. Wręcz przeciwnie – najczęściej ludzie sukcesu to ci, którzy mając mniej potrafią to docenić i pełni pokory ewentualnie ciągle pracować na więcej. Nie zrażają się tym, że ktoś ocenił ich gorzej, nie odpuszczają tylko dlatego, że ktoś próbował zaburzyć ich poczucie własnej wartości.

            Sławni i anonimowi. Biedni i bogaci. Grubi i chudzi. Brzydcy i ładni. Wszyscy jesteśmy ulepieni z jednej gliny. Nie ma podziału na lepszych i gorszych. Takie podziały tworzą ewentualnie ci, którym się troszeczkę w głowach pomieszało, co nie znaczy, że trzeba brać to jakkolwiek do siebie. Jeśli upadniesz raz, to wstań raz. Jeśli upadniesz 1000 razy, to te 1000 razy się podnieś. Nieważne, czy chodzi o tak trywialne kwestie – jak np. walka o sylwetkę, czy tak istotne- jak walka o godne życie. Każdy z nas jest sumą jakichś przeżyć, tym samym wszystko zależy od nastawienia myślenia na to, czego już doświadczyliśmy. Możemy być zatem kolekcjonerami porażek, albo po prostu mistrzami doświadczeń.
Wybór należy do Nas.

Redaktor
Adrianna Kalisz

Polecamy również:

Udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

Powiązane posty

Nowy producent EMS w Polsce

Czas czytania: 2 min W Polsce pojawił się nowy producent sprzętu EMS. Easy Motion Skin podbija Polski rynek. Na Polskim rynku mamy już kilku producentów i dystrybutorów różnego rodzaju