Kształtowanie nawyków żywieniowych u dzieci

dziecko-zdrowie-hb4u1
Czas czytania: 6 min

Fakt, że wszelkiej maści zachowania, nawyki i wzorce kształtują się w as od dziecka (i głównie w tym czasie) – nie jest żadnym nowym odkryciem. Pierwsze lata życia, to tak zwana socjalizacja pierwotna, podczas której dziecko uczy się głównie za sprawą obserwacji i powielania zachowań codziennego środowiska. Za pomocą odbieranych z zewnątrz bodźców oraz oczywiście za sprawą tego, co zostaje wpajane i pokazywane przez rodziców, dziadków, opiekunów itd.

Zachowania żywieniowe to połączenie środowiska rodzinnego, szkolnego i przyzwyczajeń, które kreują trendy i media. Przekazanie przez opiekunów właściwych wzorców, wpływa tym samym (pozytywnie lub negatywnie) na późniejszą dietę. Co za tym idzie – na późniejsze zdrowie, sylwetkę i świadomość wyborów.

Niejednokrotnie zdarza się, że rodzice nagradzają dzieci np. słodyczami za posprzątanie pokoju, czy odrobienie lekcji. Prawdopodobnie większość z nas była też – jako dziecko – w sytuacji, kiedy kazano nam dokończyć posiłek, mimo iż nie mogliśmy zjeść już więcej / nie mieliśmy apetytu.
Czasem formą kary za złe zachowanie jest też np. „szantaż żywieniowy”: „Jeśli się nie uspokoisz – nie dostaniesz deseru!”
A słynne: „Zjedz mięsko i surówkę, ziemniaki możesz zostawić.” ? Większość z nas wspoina to ze śmiechem i nie ma w tym nic dziwnego. Jednak i to słynne zdanie – wypowiadane w większości domów – nie było bez znaczenia.

Jeśli przez większość swojego dzieciństwa słyszy się, że schabowy jest ważniejszy od warzyw, że obiad to musi być zupa i drugie danie, albo że w Wigilię obowiązkiem wręcz jest skosztowanie wszystkich, dwunastu potraw – to nic dziwnego, że ów schematy powiela się przez życie i jeszcze przekazuje dalej. 
To właśnie przez te wpojone teorie, późniejsza zmiana nawyków i racjonalne żywienie jest dla wielu ludzi tak trudne, czy wręcz katorżnicze. Nic dziwnego… w końcu jak wpłynąć na coś, co kształtowało się w nas przez większość życia?

Skąd biorą się złe nawyki żywieniowe?

Przede wszystkim problem powstaje ze wspomnianego powielania wręcz wielopokoleniowych teorii i tradycji, a co za tym idzie – z braku odpowiedniej edukacji w zakresie prawidłowego, zdrowego żywienia. Wszystkie te nakazy, szantaże, czy wpajane nam teorie wiążą się z naruszeniem naszych indywidualnych potrzeb. To z kolei wzbudza emocje, wspomnienia i automatyzmy, o których pamiętamy po wielu latach – często po prostu podświadomie.

Opiekunowie stosują na nas różne „triki”, których celem (świadomie lub nieświadomie) jest nauczenie nas poprawnych nawyków żywieniowych. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nie wszystkie one noszą miano zdrowych – ocena najczęściej wynika z subiektywnej opinii lub nawyków zdobytych od naszych dziadków. Koło się zamyka, a złe nawyki przekazywane są z pokolenia na pokolenie.

Warto w tym momencie zaznaczyć oczywisty fakt – czasy się zmieniają, obecna żywność nie ma nic wspólnego z tą, na której wychowywały się pokolenia naszych pradziadków, dziadków, a nawet rodziców. Tryb życia, zajęć i przede wszystkim dostęp do wszelkiej maści produktów (często bardzo niezdrowych, wysokokalorycznych i niejako uzależniających), to także w tym momencie inny świat. Już patrząc na to, możemy wyciągnąć prosty wniosek, iż powielanie schematów jest kompletnie bez sensu.

Świat zmienia się i idzie do przodu w każdej możliwej dziedzinie – dlaczego kwestie żywienia (która jest dla człowieka elementarna!) traktujemy wręcz po macoszemu? No właśnie…

Dlaczego nawyki żywieniowe mają elementarne znaczenie ?

Istnieje kilka badań, które pokazują, że nadmierna kontrola, oferowanie nagród, czy „edukowanie” na temat dietetyki w sposób nadgorliwy – ma negatywny wpływ na późniejsze poglądy dotyczące żywienia.

Tym samym – znów wracamy do wniosku przewijającego się cały czas – to opiekunowie odgrywają kluczową rolę w rozwoju preferencji ich dzieci, a niewłaściwa edukacja, czy systemy „kar i nagród”, przyczyniają się najczęściej do nadwagi lub niedowagi, zaburzeń odżywiania itp.- zarówno w okresie wczesnoszkolnym, jak i dorosłym życiu.

Dużym problemem są też totalne skrajności. Ograniczenie dzieciom niemal do zera słodyczy, czy fast foodów oraz presja jedzenia zdrowej żywności – to przykład skrajnego zachowania, które wzbudza w dziecku niepewność i obsesyjną chęć kontroli zjadanych posiłków. Wiele z nich żyje w przekonaniu, iż wszelkie odstępstwa od diety narażają ich relacje z rodzicami – w końcu zawodzimy ich i naruszamy wpojone wartości. Kompulsywne myślenie o zdrowym żywieniu jest prostą drogą do ortoreksji.

Druga grupa dzieci odbierze te wytyczne jako „zakazany owoc”, co doprowadzi do zwiększonej ilości jedzenia – w tym również tego niezdrowego. W takim wypadku mamy do czynienia z odwróconym mechanizmem, kiedy to dziecko robi „na złość” destrukcyjnym rodzicom i celowo łamie wpojone zasady żywienia. Jedno i drugie zachowanie ma wpływ zarówno na motywacje dziecka, na jego komfort psychiczny i zadowolenia z ciała.

Każdy zdrowo myślący człowiek, dietetyk, czy lekarz będzie daleki od namawiania dzieci do spożywania fast foodów, jednak jednocześnie nie będzie popierał restrykcyjnego podejścia do żywienia, które w ostateczności przynosi więcej szkód niż pożytku. Wyjście z owej skrajności jest bardzo proste i w ogóle nie musi zaburzyć systemu naszych żywieniowych zasad. Mamy obecnie tysiące możliwości i bez trudu możemy przygotować domowe fast foody, czy słodkości, które doskonale oddadzą smak tych sieciowych/ sklepowych, a pizza raz na jakiś czas nie zmieni dotychczasowych zwyczajów żywieniowych. Tu najistotniejszym jest balans, o którym również wspominam poniżej – nauczenie dziecka UMIARU oraz naczelnej zasady, że znaczenie ma ilość spożywanego jedzenia, jak i jego jakość. Mówiąc o ilości – ani się nie głodzimy, ani nie wpychamy w siebie na siłę…

Posiłek jest naturalnym źródłem energii, a samo gotowanie idealnym sposobem na poznawanie swoich preferencji kulinarnych. Dziecko otwarte jest na nowe produkty już od najwcześniejszych miesięcy swojego życia. Zdarza się jednak tak, iż na skutek uwarunkowań biologicznych, środowiskowych i genetycznych nasza pociecha zamyka się na część produktów. Dzieci w okolicach 2 – 5 roku życia bardzo często wykazują się wybiórczym jedzeniem (tzw. neofobia żywieniowa). Jest to etap bardzo niskiej akceptowalności żywienia, przez co dieta staje się mało różnorodna, a posiłki są mniej zbilansowane. Ryzyko takich zaburzeń jest ogromne – począwszy od niedoborów, a na upośledzeniach w rozwoju kończąc. Biorąc pod uwagę, iż najczęściej neofobia dotyczy owoców, warzyw i mięs – ważne jest, aby rodzic nie tylko zrozumiał stan swojego dziecka, ale także aby podjął kroki, które uzupełniają te produkty w diecie.

Jest to czas w którym rodzic musi wykazać się dużą cierpliwością, świadomością i zrozumieniem. Towłaśnie etap od 2. do 5. roku życia jest niezwykle kluczowym w kształtowaniu preferencji pokarmowych, co w przyszłości wpłynie na stan zdrowia, ale także psychiki pod kątem żywienia. Nie chodzi o to, aby straszyć, jednak opiekunowie, którzy nie rozumieją tych mechanizmów i którzy nie podejmą odpowiednich działań w tym zakresie – z góry narażają dziecko na zaburzenia odżywiania w późniejszym wieku.
To właśnie będąc dzieckiem słyszymy o nakazie zjedzenia produktu, którego nie lubimy. To wtedy posiłek staje się elementem sporu, powodem do kłótni i wymierzania kar.
Tym samym – tworzy się bardzo destrukcyjna ścieżka rozwoju i kształtują negatywne emocje, które kolejno utożsamiamy z konkretnymi produktami, posiłkami i zwyczajami.

Zadaniem rodzica jest oswoić dziecko z posiłkiem, bez stwarzania nieprzyjemnych i niebezpiecznych sytuacji. Najprostszym sposobem jest łączenie znanego pokarmu z nieznanym. Ponadto – podawanie regularnych, niewielkich posiłków o stałych porach, przez co dziecko nie czuje się zagrożone. Dodatkowo, dziecko uczy się przez naśladownictwo – wspomniana na początku socjalizacja pierwotna- tym samym chyba najprostsza (a zarazem i najtrudniejsza) rada: Dawać dobry przykład jako opiekun.

Jak odpowiednio kształtować nawyki żywieniowe u dziecka?

Zacznijmy od kwestii elementarnej – zastanówmy się czy posiadamy wystarczającą wiedzę dotyczącą zdrowego/ właściwego żywienia. Nie zawsze nasze zachowanie podszyte jest celowym działaniem. Być może nawyki, które przekazujesz, są złe, ale wynikają przede wszystkim z niewiedzy i z błędnych informacji, które my sami otrzymaliśmy wcześniej. Obecnie mamy tak obszerny dostęp do wiedzy (książki, artykuły w Internecie, e-booki, webinary, kanały na YouTube’ie itd.), że wystarczą tylko nasze chęci i poświęcenie czasu, aby móc być w temacie niemal omnibusem.

Odnośnie edukowania, przy okazji zebrania rodziców w przedszkolu/ szkole możemy zaproponować, aby zorganizowano zajęcia dotyczące żywienia, które poprowadzone będą przez dietetyków i lekarzy. Badania pokazują, że działania edukacyjne w zakresie nawyków żywieniowych i aktywności fizycznej w szkole, przyczyniają się do zmniejszenia otyłości wśród dzieci.

Kolejno – niech posiłek będzie naturalnym elementem dnia, okazją do spędzenia wspólnego czasu, a nie specjalnym wydarzeniem budzącym stres, czy inne skrajne emocje. Warto angażować dzieci do wspólnego gotowania. Pozwalanie, aby mogło samo nałożyło sobie posiłek na talerz. Kiedy już spożywa- nie stójmy nad nim…
W kwestii wspomnianej wcześniej – co do ilości jedzenia – jeśli dziecko czuje już sytość niech w spokoju odejdzie od stołu – ono naprawdę czuje i organizm wie, kiedy słusznym jest skończyć posiłek.

Po trzecie – nie używajmy jedzenia jako zachęty, ani jego zabraniania jako kary. Posiłek nie jest kartą przetargową, metodą wychowawczą, czy linią argumentacji. Nie można wpajać dziecku przekonania, iż jego zachowanie będzie skutkowało np. nagrodą w postaci deseru lub jego brakiem. Przez takie podejście dojść może do kompulsywnego i emocjonalnego jedzenia, – tzw. złych relacji z jedzeniem, co stanowi ogromne zaburzenie psychiczne.

Idąc dalej – zadbaj o równowagę żywienia. Zdrowa przekąska dodająca energii jest dobrym rozwiązaniem dla Twojego dziecka tylko wtedy, gdy jest to alternatywa, a nie jedyne wyjście. Pomiędzy owocami i sałatkami możemy zrobić wspólnie np. domową pizzę, czy zdrowe ciasto. Nie wpajajmy nawyków tylko jednego, określonego żywienia w ciągu dnia. Gdy Twój maluch będzie miał możliwość wyboru, z pewnością nie będzie miał wyrzutów sumienia lub chęci buntu wobec danego posiłku.

Punkt piąty, zapoznajmy się z definicją neofobii – czyli lękiem lub niechęcią do próbowania nowej lub nieznanej żywności. Warto udać się na wizytę do lekarza, czy dietetyka, aby móc pomóc swojemu dziecku. Nie wolno nam dzieci za to krytykować i przelewać na nich złych emocji. Uzmysłówmy sobie, iż jest to stan lękowy, który wykazuje maluch, a pomóc może jedynie empatia, cierpliwość i edukacja.
Jest to całkowicie naturalny proces rozwoju dziecka, dlatego monitorujmy jego wyniki i uczmy, jak ciekawe i rozwijające może być zdrowe odżywianie.

Ostatnie, ale chyba jedno z najważniejszych – niech jedzenie nie będzie źródłem konfliktów. Kłótnie z dziećmi na temat ilości spożytego posiłku, jakości obiadu, czy apetytu bądź jego braku, to prosta droga do zaburzeń emocjonalnych i żywieniowych. W temacie żywienia – jak w KAŻDYM innym- rozmowa i obserwacja, to podstawa. Patrzmy na to, co dzieci lubią, a czego nie lubią, próbujmy tłumaczyć i szukać alternatyw. Stawianie na swoim tylko dlatego, że mamy inną wizję i doświadczenia z własnego dzieciństwa jest bardzo egoistyczne i w konsekwencji wyrządzi dużą szkodę dziecku, a także wpłynie negatywnie na nasze relacje z nim.

Polecamy także:

Udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

Powiązane posty

Nowy producent EMS w Polsce

Czas czytania: 2 min W Polsce pojawił się nowy producent sprzętu EMS. Easy Motion Skin podbija Polski rynek. Na Polskim rynku mamy już kilku producentów i dystrybutorów różnego rodzaju