Niekontrolowane emocje, czy realny głód? Poznaj prawdę o emocjonalnym jedzeniu

emocjonalne jedzenie
Czas czytania: 5 min

Potrzeba zjadania lodów pojemnikami po rozstaniu, pałaszowanie fast foodów po stresującym dniu w pracy, nagradzanie się pyszną bezą po odniesionym sukcesie, czy „zagryzanie stresu” czipsami przed egzamin – znajome? Znacie to uczucie, kiedy jedynym sposobem na poradzenie sobie z trudną sytuacją jest jej „zajedzenie”?
Jest to niezwykle ciekawe zjawisko, którego rozpatrywaniem i analizowaniem zajmują się psychologowie, dietetycy, lekarze, czy dziennikarze na całym świecie. Problem dotyczy naprawdę bardzo dużej grupy ludzi, jednak część z nas zwyczajnie to wypiera, inni ukrywają, a jeszcze inni nie mają pojęcia, jak sobie z tym poradzić.

Emocjonalne jedzenie

Emocjonalne jedzenie, to termin odnoszący się do sytuacji, w których jemy, bowiem nie radzimy sobie z codziennymi sytuacjami, problemami i stresem. Jest to problem natury psychicznej – bardzo złożony. Dla jednych – to uporczywa przypadłość, zmuszająca nas do skupienia całej swojej uwagi wokół jedzenia. Dla drugich – to źródło problemów psychicznych i zdrowotnych. Wewnętrzny niepokój i poczucie bezradności powoduje frustrację, która tylko napędza mechanizm negatywnych emocji. Popadamy w spiralę, która powoduje samoobwinianie, z jednoczesną nieopanowaną chęcią zjedzenia określonego posiłku. Jedzenie więc staje się pewnego rodzaju formą wyrażania naszych emocji. Jemy – kiedy jest nam źle, kiedy jesteśmy szczęśliwi (w ramach nagrody), jemy, bo nie umiemy zorganizować sobie czasu, więc jedzenie nam go zwyczajnie wypełnia. Jedzenie, to taki towarzysz naszych emocji– w niektórych przypadkach działające wręcz jak antidotum i uzależniające – jak narkotyk.

Jak można to leczyć?

Generalnie w branży związanej ze sportem, dietetyką i zdrowiem, staramy się uczyć ludzi, że JEDZENIEM MOŻEMY SIĘ LECZYĆ. Udowadniamy, że poprawnie zbilansowany posiłek pozwala uregulować ogrom czynników – poczynając od naszego samopoczucia, a na wynikach laboratoryjnych kończąc. Niestety, wiele osób mylnie postrzega to zagadnienie i traktuje pokarm jako zamiennik emocji albo co gorsza – jako paliwo do podtrzymania swojego nastroju. Jeśli czujemy marazm – leczymy go jedzeniem. Jeśli nie osiągnęliśmy sukcesu – topimy smutki w drugim daniu, a stres czy żałobę „uleczamy” ulubionym deserem.

Uzależnienie od jedzenia i łączenie go nierozerwalnie ze swoimi emocjami jest często wynikiem traum i problemów, które nosimy w sobie latami. Tym samym, nasze nawyki żywieniowe mają ogromną moc sprawczą, ale nie sprawią, że nasze życie samoistnie potoczy się inną drogą. Dlatego też, osoby z depresją czy kompulsywnie się objadające, nie odczuwają nigdy poprawy swoich stanów dłużej, niż przez chwilę (głównie, kiedy trwa proces jedzenia). Tym samym fundują sobie ową terapię jak najczęściej i lądują w pułapce błędnego koła.

Wraz z rozwojem zakresu dietetyki, suplementacji, czy kwestii treningu – w ostatnich latach rozwinął się także ten temat. Dlatego też specjaliści dokonują dokładnych analiz i przeglądów w obrębie mechanizmów sensorycznych, fizjologicznych i oczywiście psychologicznych. To one leżą u podstaw czynników, które przyczyniają się do wyboru określonej żywności. Wszystkie otrzymane wnioski potwierdzają, iż posiłek zmienia zarówno nastrój jak i predyspozycje do odczuwania emocji. Co ciekawsze udowodniono empirycznie, że jedzenie zmniejsza drażliwość, relaksuje i odpręża. Badania te uwzględniają wielkość posiłku, jego jakość czy konkretne, użyte w przepisie produkty. Mówiąc wprost: posiłki małe mogą wpływać negatywnie na nastrój, a duże, słodkie i tłuste go poprawiać. Dzieje się tak poprzez neurotransmisję dopaminergiczną mózgu – czyli przez szlak, który za pomocą neuronów pozwala nam odczuwać radość i zadowolenie. Warto jednak zaznaczyć, że taki sposób radzenia sobie ze stresem jest patologią i prowadzi do większych problemów – głównie na tle układu pokarmowego. Osoby regularnie poddawane takim bodźcom sensorycznym (czyli osoby, które nagminnie tak radzą sobie z trudnościami) wykazują rosnącą chęć przejadania się, a w ostateczności – doprowadzają do otyłości.

Zważając na fakt, iż problem związany jest stricte z naszą psychiką i emocjami niezbędna będzie tu pomoc psychodietetyka. To właśnie specjaliści z tej dziedziny są fachowcami i najlepiej znają mechanizmy pracy z ludźmi mającymi patologiczne relacje z jedzeniem.

Choroby sprzyjające emocjonalnemu jedzeniu

Odkrycia naukowców sugerują, że zarówno kompulsywne objadanie, jak i objawy depresyjne wpływają na niezdrowy wybór naszego posiłku. Osoby które leczą się psychiatrycznie dużo częściej zjadają słodkie posiłki – liczą tym samym, że chwilowy przypływ endorfin i wyrzut dopaminy pozwoli im doznać pewnego rodzaju psychicznego ukojenia. Jest to oczywiście „system obronny”, a raczej zasłona dymna na nie radzenie sobie z problemami emocjonalnymi.

Ten sam efekt dostrzegalny jest także u osób neurotycznych (czyli tych podatnych na lęk, gniew, zazdrość itp.), zmagających się z objawami PMS oraz kompulsywnie się objadających.

Co motywuje takie działania ku poradzeniu sobie z problemami? Są trzy główne determinanty.
Po pierwsze– wyrzut insuliny po posiłku wpływa również na poziom kortyzolu, odpowiadającego za stres.
Kwestia druga – wyrzut glukozy do krwi, a następnie jej spadek powoduje senność, która jest częstą odskocznią od problemów.
Powód nr 3 – jedzenie posiłku niezdrowego, ale ulubionego – pozwala nam na decydowanie o czymś, na kontrolowanie jakiejś sfery decyzji (oczywiście złudnie). Skoro więc nie panujemy nad swoją wagą, emocjami, chorobą, to możemy niejako kontrolować posiłek, który zajadamy. W momencie jego spożywania czujemy się niemal królem, a po jego zjedzeniu i tak wracamy do punktu wyjścia.

Narażeni na emocjonalne jedzenie

Po przeanalizowaniu szeregu różnej literatury i badań, wiem, że na emocjonalne jedzenie narażona jest tak naprawdę większość społeczeństwa. To samo wiąże się z ogółem problemów psychicznych.
Wymieńmy jednak grupy osób narażonych najbardziej w omawianym temacie:

  • grupa z zaburzeniami psychicznymi (także na tle skrajnych stanów emocjonalnych)
     -jeśli wykazujemy się skłonnościami depresyjnymi, uczestniczymy w terapii/ leczymy się psychiatrycznie – jesteśmy w pierwszej grupie osób zagrożonych,
  • grupa osób mająca potrzebę kontroli i wysokiej samoświadomości – kiedy celem jest zapanować nad wszystkim bodźcami, które docierają do człowieka, kiedy źle znosi się niespodziewane i spontaniczne sytuacje, a także zawsze analizuje możliwe scenariusze – wtedy osoby takie muszą liczyć się z ryzykiem emocjonalnego jedzenia. Praca nad sobą i dotarcie do źródła tych natręctw, to pierwsze kroki, które są podejmowane na psychoterapii,
  • grupa wysoce reaktywnych – ludzie podatni na bodźce emocjonalne, wybuchowe i działający pod wpływem nagłych impulsów. Ci nie radzą sobie z trudnymi emocjami – szukają sposobu na wyładowanie się, a jedyną szansą na uspokojenie się jest pozytywny bodziec. W tym wypadku pozytywnym bodźcem jest np. ulubiony słodycz.
  •  grupa z zaburzonym obrazem samego siebie i z niską samooceną – jeśli to co robimy, jak wyglądamy i co o sobie myślimy (negatywnie) jest jedynym wyznacznikiem naszej niskiej samooceny, to jesteśmy główną „grupą docelową” opisywanego problemu. Jest masa badań, które potwierdzają, że emocjonalne jedzenie dotyczy zarówno osób chorych na bulimię, jak i otyłych. Jedzenie jest formą kary, która generuje wyrzuty sumienia i daje podstawy do dalszego zamartwiania się i negatywnego ocenienia.

Sprawdź, czy posiadasz cechy zaburzenia emocjonalnego jedzenia

Poniżej znajdują się twierdzenia, które mogą pozwolić nam określić, czy traktujemy jedzenie jako „emocjonalny łącznik”. Warto się z nimi zapoznać i zobaczyć, które z nich możemy przypisać sobie.

  1. Dzielę jedzenie na to, które kojarzy mi się źle i dobrze.
  2. W ciągu życia zdarzały mi się trudne momenty  – to one najczęściej miały wpływ na mój stan zdrowia lub moją wagę.
  3. Z pełną premedytacją uczestniczę w wydarzeniach ryzykownych i obarczonych ładunkiem emocjonalnym – licząc, że będę mógł wynagrodzić sobie ten trud określonym posiłkiem
     (np. zrobię dodatkowe nadgodziny w pracy, czy katorżniczy trening, by móc zjeść pudełko lodów).
  4. Gdy odczuwam silne emocje (zarówno negatywne jak i pozytywne) jem posiłek wysokokaloryczny lub bogaty w węglowodany (np. pizza, ciasto, czy frytki).
  5. Gdy odczuwam stres, niepokój, gniew, smutek lub radość zdarza mi się jeść, pomimo braku odczuwania realnego głodu.
  6. Często jem bez wyraźnego powodu.

Jeśli odpowiedź na chociaż jedno twierdzenie pasuje do nas, to warto przemyśleć genezę tego problemu. 
Czy kompulsywne jedzenie powoduje, że jesteśmy przekonani o możliwości osiągnięcia czegoś konkretnego?
Czy dzięki emocjonalnemu jedzeniu czujemy euforię i ulgę, czy wręcz przeciwnie- podtrzymuje negatywny stan i wręcz kolejno każe się za to karać?
Czy dzięki takim, a nie innym decyzjom odnośnie jedzenia czujemy kontrolę nad tą sferą?
Ale przede wszystkim odpowiedzmy sobie na pytanie – czy mamy świadomość problemu?

Odpowiedzi na te pytania pozwolą rozpocząć pracę nad problemem. Tego zadania musimy i powinniśmy podjąć się sami – oczywiście z odpowiednią pomocą specjalistów!
Tylko dzięki wykwalifikowanym w tej materii ludziom, zrozumiemy bezpośrednią przyczynę naszego emocjonalnego jedzenia, a kolejno będziemy mieli szansę wyleczyć problem.

Polecamy także:

Udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

Powiązane posty

Nowy producent EMS w Polsce

Czas czytania: 2 min W Polsce pojawił się nowy producent sprzętu EMS. Easy Motion Skin podbija Polski rynek. Na Polskim rynku mamy już kilku producentów i dystrybutorów różnego rodzaju