Podejmujemy wyzwanie, postanawiamy się odchudzać i pełni determinacji brniemy do celu wymarzonej wagi. Niestety, jak się okazuje – według badań – ok. 85% ludzi, którzy podejmują się redukcji – kończy finalnie z efektem jojo. Dlaczego tak się dzieje i co zrobić aby tego efektu uniknąć? Poniższy artykuł powinien wiele wyjaśnić.
Po pierwsze: mądrze zaplanuj redukcję!
Większość z nas myśli, że efekt jojo jest czymś, co przychodzi po okresie redukcji. Nie zdajemy sobie sprawy, że to źle rozpoczęta (i przeprowadzona) redukcja jest punktem wyjścia do uzyskania efektu jojo po jej zakończeniu. Niejednokrotnie, rozpoczynamy przysłowiowe odchudzanie się w momencie, który kompletnie nie sprzyja naszemu organizmowi. Redukcja zawsze i dla każdego organizmu będzie czymś „negatywnym” – będzie formą stresora dla organizmu. Za wszystko odpowiada tu głównie układ hormonalny, który podczas naszej walki o wymarzone ciało – najbardziej „obrywa”. Tym samym, kluczowym punktem przed rozpoczęciem redukcji, będzie wykonanie przez nas badań, aby upewnić się, że nasz organizm jest na nią gotowy.

Redukcja, to nie głodówka
O ile ten etap kształtowania sylwetki zakłada oczywiście deficyt kaloryczny – o tyle deficyt ten nie może być za duży. Niejednokrotnie zdarzają się przypadki, kiedy ludzie spożywają ilości kalorii bliskie głodzeniu się, a przy tym jeszcze trenują. Dla organizmu (zwłaszcza układu hormonalnego) jest to istna degradacja. W konsekwencji doprowadzamy do upośledzenia funkcji naszych hormonów, a kolejno chorób związanych np. z tarczycą. Ciągnie to za sobą kolejne konsekwencje- w tym chociażby właśnie efekt jojo, po zakończonej redukcji.
Odpowiednia objętość treningowa
Rozpoczynając redukcję, często zdarza nam się popadać w skrajność, iż trenować musimy codziennie – najlepiej do upadłego – wtedy na pewno efekty przyjdą szybciej! W tydzień nie przytyliśmy i w tydzień nie schudniemy. Objętość treningowa musi być dobrana pod kaloryczność naszej diety (idealnie się z nią uzupełniać). Ponad to -tak, jak przy każdym innym przypadku trenowania – musi być czas na regenerację mięśni i tkanek. Tutaj znów pojawia się kwestia hormonów, bowiem każdy nasz trening, to także dla organizmu stres. Przy całym swoim pozytywnym wymiarze aktywności fizycznej – dla naszego organizmu każdy rodzaj „nadprogramowego” wysiłku będzie bodźcem stresogennym. Taka jest nasza biologia.
Aspekt psychiczny
Jeśli podczas całej redukcji, mamy zbyt niską podaż kalorii i zbyt dużo trenujemy, to bardzo często, kiedy przychodzi jej koniec i mamy tego świadomość psychiczną – zaczynamy rzucać się wręcz na jedzenie. Jest wiele przypadków, kiedy ludzie wręcz tracą kontrolę nad swoim łaknieniem i efekt jojo przychodzi niemal momentalnie. Nie możemy zatem zapominać, że redukcja ma być etapem uczenia nas dobrych nawyków żywieniowych, które będą nam towarzyszyły na dłużej.

Co to jest reverse diet?
Etap redukcji ma swój określony czas. Co zatem zrobić, kiedy redukcja dobiega końca? Reverse diet (z angielskiego, potocznie: odwrotność diety), to system stopniowego dodawania kalorii. Co do zasady – kiedy na redukcji ucinaliśmy kalorie, tak podczas reverse diet chodzi o to, aby je stopniowo dodawać. System ten stosujemy właśnie po to, aby uniknąć efektu jojo. Przyjmuje się, że na początku powinniśmy dodać 10-15% kaloryczności dotychczasowej diety redukcyjnej. Dla przykładu, jeśli byliśmy na diecie 2000 kcal, to dodajemy ok. 200-300 kcal i przez ok. 7-10 obserwujemy, jak reaguje nasz organizm. Po tym czasie możemy próbować dodać znów mniej więcej podobną ilość i ciągle obserwować zarówno wygląd ciała, wagę, jak i przede wszystkim nasze samopoczucie. Rozciągając reverse diet w czasie, to kolejne dokładanie kalorii będzie już znacznie mniejsze (po ok. 50-100) i nie będzie oczywiście trwać nieskończenie. Powyżej pewnego pułapu, każda nadprogramowa kaloria będzie się odkładać w postaci tkanki tłuszczowej. Tym samym priorytetem reverse diet jest naprawdę stopniowe zwiększanie kaloryczności oraz kontrola i obserwacja zachodzących zmian.
Polecamy również: