Sylwetkowy hedonizm” – gdzie kończy się poczucie estetyki, a zaczyna obsesja?

14236ae80fba352c00969da3f6e61c0a
Czas czytania: 4 min

Kult ciała, presja wyglądania, ściganie „ideałów” – to hasła, którymi spokojnie można podsumować to, co – teoretycznie – istnieje wśród ludzi od zawsze, ale w praktyce jest w ostatnich latach wytężone do granic możliwości.
Dobra rozwoju social mediów, stała się jednocześnie czasem „krzywego zwierciadła”. Ludzie zatracili Ci w pięknych obrazkach, na których to, jak wyglądamy – zaczęło definiować to, kim jesteśmy. Jest to oczywiście nowy schemat poniżej jakiejkolwiek krytyki, ale jednak JEST i trzeba mówić głośno, jak bardzo wykrzywia ludzką psychikę.

Co człowiek, to inne patrzenie – patrzenie na świat, życie, ludzi, problemy. Jest jednak coś, co na pewno nas łączy. Gdybyśmy mieli magiczną możliwość naciśnięcia przycisku, który sprawi, że będziemy najpiękniejsi, najzgrabniejsi, najbogatsi itd. – to raczej każdy by wcisnął.
Mimo tego, że w różnym stopniu liczy się dla nas np. wygląd, to nie ma co ukrywać, że wielu z nas popada w obsesję związaną właśnie z tym wyglądem. Nie ma też sensu wykazywać się subtelnością, czy nadmierną dyplomacją i można napisać wprost: branża fitness i kulturystyki jest właśnie tą branżą, gdzie (chory) kult ciała pokonał psychikę niejednej osoby. Jest tą branżą, która bardzo często – obok promowania zdrowia, aktywności i dobrych nawyków – pokazuje ogromne zaburzenia, choć nie do końca jest tego świadoma.

Od kilku lat zaczęliśmy rosnąć w siłę, wzbudzać zainteresowanie, rozbudowywać rynek i przede wszystkim – interesować tym ludzi. Można już śmiało mówić o idolach tłumów pochodzących właśnie ze świata kulturystyki i fitnessu – o wzorcach, ideałach, o osobach, na których chce się wzorować cała rzesza sportowych freaków, czy adeptów tegoż sportu.
Nie ma w tym nic dziwnego i na pewno nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że bardzo często te – początkowo – dobre i zdrowe dążenia zamieniają się w obsesję i z niejednej psychiki czynią totalną sieczkę… Jeśli chcesz być najlepszy i zdobywać najwyższe sportowe szczeble, to dążenie do perfekcji jest tak naprawdę czymś normalnym. Warto jednak „odłożyć na bok” sferę stricte sportową (jak zawody) i opisać temat trochę z innej perspektywy.

Prawdopodobnie – ci, którzy bardziej interesują się np. sportami sylwetkowymi – spotkali się nie raz z tym, że osoba, która jest Waszym ideałem, narzeka na swoją formę i wytyka sobie publicznie (dokładniej w swoich social mediach) to, co jest do poprawy. Ja sama niejednokrotnie spotkałam się z tym, że zawodniczki JEDEN dzień po starcie (gdzie ich forma wciąż była, jak ze sceny) płakały w Internecie, że są już ulane i że trzeba wracać na odpowiednie tory, bo np. za jakiś czas kolejne zawody.

W tym momencie zróbmy sobie pauzę, przeczytajcie powyższe zdanie jeszcze raz…no i właśnie – jeśli ktokolwiek uważa to za normalne, to jest tutaj miejsce, aby powiedzieć: nie, to nie jest normalne…

Ten sport jest sportem niesamowicie trudnym, a przede wszystkim kompletnie NIEOBIEKTYNYM. Często właśnie przez to – uczestniczący w nim zawodnicy – mają całkowite zaburzenie percepcji i spojrzenia na własną osobę. Często dochodzą do punktu, gdzie tak naprawdę nic ich już nie satysfakcjonuje, a obsesja ta bierze górę nad całym życiem.
Takie osoby także są często inspiracją oraz wzorem = mniej lub bardziej świadomie mogą wciągać w ten „chory świat” innych.


Bardzo prosty przykład: Młodziutka, normalnie wyglądająca nastolatka, która śladem swoich fit-idolek zaczęła trenować, słyszy na takim np. Instagramie, że – w jej oczach – IDEALNA kobieta ma wobec siebie same zarzuty i niezadowolenie. Czy uważacie, że w większości takich dziewczyn nie wzbudzi to z automatu myśl: Kurczę, jeśli ona – taka idealna – wytyka sobie tyle, to jak beznadziejna muszę być ja…?

Oczywiście bądźmy zdroworozsądkowi – masa ludzi ma kompleksy całe życie. Bo krytykowali w domu, bo rówieśnicy wyśmiewali, bo trafił się partner, który zrobił kobiecie bagno w głowie itd., itd. Nie obwiniam tu za wszelkie zło swojego własnego podwórka. Musimy jednak rozróżniać posiadanie samych kompleksów, od wpadanie w obsesje wyglądu, bo to jest duża różnica.

Od kilku lat – najbardziej w fitness klubach- możemy zaobserwować trend idealnego zdjęcia do social mediów. Bieganie po całej siłowni w poszukiwaniu lustra, gdzie pada najlepsze światło. Kolejno masa póz, przysłowiowych napinek, „wypinek” i Bóg wie co jeszcze – aby świat Internetu ujrzał ten ideał! Tak, wiem – każdy z nas lubi mieć ładne zdjęcia, z lepszego profilu, bez drugiej brody itd., itd. Myślę jednak, że większość doskonale wie, o co mi chodzi, kiedy przytaczam ów opis.
Zawodnicy – zawodowcy mają pozowanie wpisane w swój zawód. Ćwiczą to do znudzenia, więc i na zdjęciach mają już wręcz manierę tych póz i eksponowania tego, co najlepsze. Jeśli jednak robi się z tego ogólny trend powielany przez masy ludzi obecnych w fitness klubach, to nikt nie powie, że to nie jest trochę groteskowe. Sama się dałam kiedyś w tę obsesję złapać, więc równie dobrze mogę stwierdzić, że pisze z autopsji…

Dążenie do perfekcji w celu zwyciężania w zawodach, czy po prosu osiągnięcia jakieś swojego celu (przy jednoczesnym zachowaniu normalności i zdrowym patrzeniem na siebie)- to ambicja.

Postrzeganie własnej wartości przez pryzmat wyglądu i obsesja pt.: nie jestem idealny, więc jestem nikim – to CHOROBA.

Dbanie o siebie i staranie, aby czuć się ze sobą dobrze – ZAWSZE.

Napędzanie karuzeli psychozy, która mówi, że wygląd to apriori naszego istnienia – idealne na dobrą terapię…

Nie da się ukryć – mamy chore czasy. Bezsensowne, pozbawione prawdziwych wzorców i ideałów, które naprawdę na to miano zasługują. Czasy sztucznie kreowanej rzeczywistości, bardzo często sztucznie kreowanego wyglądu – czasy, w których znamienity lekarz, to „nikt”, ale piękna infuencerka, to bogini narodu. Nie musowo się z tym zgadzać – fakty są faktami.

Tak samo, jak wybory są wyborami – a te ciągle mamy. Trzeba bardzo dużej dozy dystansu do tego, co widzimy (i na czym się wzorujemy) na co dzień, a także własnego rozumu, aby nie popaść w skrajność, która wyniszcza, jak mało która. W obsesje „bycia idealnym” bardzo łatwo popaść, ale zawrócić z tej drogi, to już nie lada wyzwanie i niektórym nie udaje się nigdy. Autodestrukcja postępuje tak szybko i dociera na taki poziom, że z człowieka zwyczajnie nie ma co zbierać.

Niejednokrotnie zaprzepaszcza się jakieś swoje talenty, wiedzę, wykształcenie, czy zdolności manualne, bowiem postawiło się na to, że: muszę idealnie wyglądać, aby być kimś!

Jeśli czujecie, że jesteście na takiej drodze, to zawracajcie póki można… dzielcie wszystkie piękne obrazki przez pięć i pamiętajcie, że szczęśliwy człowiek, to SZCZĘŚLIWY człowiek, a nie człowiek idealny.

Ideałów nie ma, a szczęśliwych trochę po tym świecie chodzi 🙂

Redaktor Adrianna Kalisz

Polecamy także:

Udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

Powiązane posty

Nowy producent EMS w Polsce

Czas czytania: 2 min W Polsce pojawił się nowy producent sprzętu EMS. Easy Motion Skin podbija Polski rynek. Na Polskim rynku mamy już kilku producentów i dystrybutorów różnego rodzaju