Jako szeroko pojęta branża fitness i jej miłośnicy, powinniśmy się całą tą społecznością kojarzyć po prostu dobrze. Nie tylko z wyglądu i prezencji, ale przede wszystkim z naszego zachowania. Przy całej dbałości o swoje ciało i wygląd (czy też wygląd innych ludzi), nie zaszkodziłoby odznaczać się klasą i wyczuciem. Sport kojarzy się ze zdrowiem = sport kojarzy się dobrze. Z reguły tak też kojarzeni są ludzie z tym związani. Co zatem poszło nie tak?
Okres wakacyjny już w znacznej mierze za nami – czas relaksu, zwolnienia tempa i m.in. pobytów chociażby na plażach, czy basenach. To przecież całkiem normalne, że w ów miejscach przebywa się głównie podczas letniego wypoczynku. Niestety, ponoć nie każdy ma do tego prawo. W dobie Internetu – kiedy jest to główny nośnik wszelkich informacji i relacji- możemy zobaczyć i przeczytać dosłownie wszystko. Z zamiłowania do portali społecznościowych, wielu z nas relacjonuje tam swoje życie, reklamuje różne produkty i usługi, ale także komentuje i ocenia otaczającą nas rzeczywistość. Nie ma w tym w sumie nic odkrywczego, czy dziwnego. Często jednak w oczy razi fakt, w jaki sposób jest to robione i co się przekazuje. Próba uzmysławiania innych, że otyli ludzie są obrzydliwi, powinni siedzieć w zamknięciu i nie wychodzić na plażę/basen – jest po prosu słaba…
Tak – takie słowa padają. Znajdują się osoby, które nie mogą wręcz przeżyć, jak w czasach – kiedy jest moda na dbanie o siebie – można być grubym i otłuszczonym?! Jak widać można.
Z jednej strony, każdy z nas ma prawo do wyrażania swoich poglądów, gustu, czy emocji.
Z drugiej, to co uzewnętrzniamy i w jaki sposób to robimy – mówi dużo o nas samych. Nie mówię o tym, żeby przyklaskiwać otyłości i podziwiać ludzi, którzy wpędzili się niejako w chorobę. Na co dzień przecież wielu z nas z takimi ludźmi pracuje i stara się im pomóc. Nie każdy jednak chce po takową pomocną dłoń sięgać. Tym samym, ocenianie ich w bezczelny sposób i emanowanie wręcz obrzydzeniem również do normlanych zjawisk nie należy. Reprezentujemy branżę, która naprawdę świetnie się rozwija. Mamy ogrom wspaniałych specjalistów od treningu, dietetyki, czy rehabilitacji, jak i wielu genialnych zawodników sylwetkowych. Mamy też wielki potencjał, aby robić coś fajnego dla ludzi, którzy jeszcze tego świata sportu nie znają, gubią się w nim, albo w ogóle nie są nim zainteresowani…
Towarzyszą nam ogromne możliwości. Narzędzia – takie jak chociażby właśnie media społecznościowe – czy wiele zorganizowanych wydarzeń zrzeszających branżę i jej miłośników. No właśnie – mamy bardzo dużo, czego kiedyś nie było. Jednak – paradoksalnie- kiedyś istniała większa kultura i NORMALNOŚĆ, a dziś jest chyba za dobrze, bo puszczają wszelkie hamulce przyzwoitości i pokory.
Wpadki zdarzają się każdemu z nas. Niejednokrotnie najpierw mówimy, a później myślimy. Widać jednak różnicę między wpadką, a umyślnym i natarczywym obrażaniu ludzi. Wypromowaliśmy tzw. styl życia- FIT, ale też niejako „kult ciała”, czy ślepą manie wyglądania. Zaczęło się coraz częściej przyjmować, że człowiek – aby być szczęśliwym – musi wyglądać! Że sylwetka, to wizytówka i wyznacznik jakiejś lepszości. Ponoć krata na brzuchu ma zapewnić życiową arkadię, a niski poziom tkanki tłuszczowej poczucie spełnienia i wielką samoakceptację… Nie, to nie są informacje z Pani Domu, tylko baczne obserwacje właśnie naszego podwórka. Robimy kroki milowe w zakresie rozwoju naukowego i warsztatu pracy , a potrafimy uwstecznić się o lata świetlne w kwestii empatii, tolerancji, czy po prostu – kultury. Świetnie jest wyciągać ludzi do góry, pokazywać im na ile ich stać, jak są silni i jaki drzemie w nich potencjał. Oczywiście, to jest wspaniałe! Ludzi, którzy w ostatnich latach poszli w tę właśnie stronę – stronę zmiany siebie wizualnie na lepsze – jest masa. Warto jednak pochylić się nad faktem, że nie każdy chce i musi wyglądać. Nie żyjemy w Matrixie, aby wszczepiać ludziom chipy programujące na bycie fit…
Jest wiele kontrowersyjnych kwestii, w których społeczeństwo zdecydowanie się dzieli i każda ze stron ma swoje racje. Oczywiście tak samo może być w naszej społeczności, iż część z nas otyłość brzydzi i koniec. Zwróćmy jednak uwagę, że w czyjejś estetyce, obrzydliwe mogą być np. przerośnięte mięśnie. Czy to daje prawo do obrażania kulturystów? Nie wydaję mi się. Każda grupa zawodowa ma swoich najznamienitszych przedstawicieli, jak i takich, którzy robią jej totalnie czarny piar. My – jako branża – zdecydowanie częściej świecimy tym dobrym przykładem i naprawdę jesteśmy ludziom pomocni. Można by zatem powiedzieć, że nie ma co patrzeć na jednostki, które robią nam trochę antyreklamę. Oczywiście – każdy problem można zamieść pod dywan. Kłopot w tym, że jeśli jedna, czy druga osoba natrafi kilkakrotnie na te właśnie „negatywne jednostki”, to wrzuci nas wszystkich do jednego worka. Nie burzmy się zatem później, że padają hasła o „nasterydowanych tępakach”, czy „pustych, zakochanych w sobie fitnesskach”, bo ktoś tym ludziom pomaga wyrobić sobie takie właśnie zdanie.
Łączy nas pasja, miłość do sportu, dobra energia i wspólne cele. W tym wszystkim zamyka się też szacunek do drugiego człowieka. Nikt nam nie każde bić brawa otyłym – jako np. trenerzy, pomagamy im codziennie tę nadwagę pokonywać. Pamiętajmy jednak, że nie każdy chce i musi. Że nawet jeśli wynika to z lenistwa, to nie jest nasza sprawa, ani tym bardziej nasz problem. O wiele bardziej obrzydliwa jest pogarda wobec ludzi – odbiegających od naszych estetycznych standardów, niż duży poziom otłuszczenia ciała…
Redaktor Adrianna Kalisz
Polecamy także: