Dożyliśmy czasów, w których sklepowe półki uginają się od towarów i mamy dostęp praktycznie do wszystkiego. Jednak, co z tego – jeśli większość z tego ma niewystarczające wartości odżywcze? Na pewno mało kto się nad tym zastanawia, jednak faktem jest, że obecnie – w krajach wysoko rozwiniętych – przeciętny obywatel ma niedostatek wielu witamin i minerałów.
USA, Francja, Niemcy – to kraje, w których udział w badaniach wzięło ponad 80 tys. ludzi. Niedobory takich składników, jak chociażby: selen, cynk, kwas foliowy, czy niektóre witaminy – towarzyszyły 90% badanych. W rezultacie, wszelkie schorzenia, jakim ulegli ci ludzie – są następstwem złego odżywiania.
Nikt z nas nie jest oczywiście stwierdzić od tak o zasobach witamin we własnym organizmie. Stąd właśnie warto rozwiać wątpliwości robiąc badania krwi – a wraz z nimi najważniejsze dla nas witaminy i pierwiastki.
Jeśli z powodu niewłaściwego odżywiania (tudzież słabej jakości produktów, które z założenia są zdrowe) nie mamy możliwości dostarczenia organizmowi tego, czego potrzebuje – słabnie nasz odporność i jesteśmy dużo bardziej narażeni na ataki wirusów oraz chorób.
Dla przykładu, niedobór witaminy B12 skutkuje systematycznym zmniejszaniem się ilości czerwonych krwinek – co prowadzi do anemii, a kolejno powikłań neurologicznych.
Kwas foliowy oraz witamina E przyczyniają się do zapobiegania zawałom serca.
Wszystkie witaminy i minerały – ogółem – są NIEZBĘDNE do prawidłowego funkcjonowania układu immunologicznego.
Witaminy, a przemiana materii
Przemiana materii (metabolizm), to całokształt procesów chemicznych i energetycznych, które zachodzą w organizmie. Stronami tego zjawiska są 2 procesy: biosyntezy (anabolizm) i rozpadu (katabolizm). Procesy te zapewniają dostarczanie energii wszystkim czynnościom życiowym – jest to taka forma „fabryki siły”. Aby ta „fabryka” mogła być wydajna potrzebuje dobrego napędu, a tym napędem są właśnie witaminy, minerały. Najważniejsze w procesach metabolicznych są: witamina C, A, E (są to witaminy antyoksydacyjne chroniące komórki przed wolnymi rodnikami), witaminy z grupy B, wapń, cynk, mikro- i makroelementy.
Ryzyko niedoborów
Badacze i naukowcy z dziedziny dietetyki oraz procesów metabolicznych, wymieniają trzy główne czynniki prowadzące do powstawania chorób układu krążenia:
– zjawisko zapchanych tętnic, któremu towarzyszy zbyt mała ilość witaminy C, E i selenu,
– nadciśnienie tętnicze, ściśle związane z niedoborem magnezu,
– wysokie stężenie homocysteiny we krwi, które powoduje niedobór witaminy B12 i kwasu foliowego.
Jeszcze stosunkowo niedawno panowało przekonanie, że głównym czynnikiem ku problemom z naczyniami krwionośnymi jest cholesterol. Dzięki wieloletnim badaniom i rozwojowi nauk, dziś wiemy już, że cholesterol jest groźny dopiero wtedy, gdy jełczeje.
Jełczeje, bo został utleniony przez wolne rodniki, a było to możliwe przez brak odpowiedniej ilości witamin C i E. Jak wiemy z poprzedniego punktu, są to witaminy antyoksydacyjne = chroniące przez rozwojem właśnie wolnych rodników.
Z wielu badan wynika, że im większe zaopatrzenie w te witaminy (zwłaszcza w E), tym rzadziej cholesterol jełczeje.
Jak obniżyć ryzyko?
Jeśli naszą dietę w dużej mierze wypełniają produkty bogate w tłuszcz, to tym więcej potrzebujemy witaminy E – aby nie dopuszczać do jełczenia ów tłuszczu. Zaleca się suplementować 100-200 mg witaminy E dziennie, aby chronić się przed chorobami układu krążenia.
W przypadku problemów sercowo – naczyniowych lub wszelkich podejrzeń w tym kierunku, bardzo ważne jest wykonanie badanie poziomu witaminy E (powinno być ono oczywiście zlecone przez lekarza, ale niestety rzadko kiedy jest…). Jeszcze w latach 90’ Uniwersytet Cambridge w Wielkiej Brytanii opublikował wyniki badań, z których jasno wynikało, że podając dawki witaminy E rzędu 400-800 mg – zagrożenie zawałem zmniejszyło się aż 75%.
Naukowcy przyjmują, że w przypadku ochrony serca, minimum dla witaminy E wynosi 100mg dziennie. Jest to nieosiągalne za sprawą samego żywienia, więc winniśmy wspierać się naturalną witaminą E w kapsułkach.
Chcąc przybliżyć jej szczególne właściwości, witamina ta:
– rozrzedza krew, co sprawia, że przepływa ona łatwiej przez zwężone naczynia,
– zmniejszając krzepliwość krwi zmniejsza też ryzyko jej dostępu do serca przez ewentualny zator, a to z kolei minimalizuje możliwość zawału,
– podobnie, jak aspiryna zmniejsza czynniki zapalne, co ogranicza tempo zmian w naczyniach.
„Złota trójka” – selen, magnez i witamina B
Te 3 pozycje, to także bardzo ważni „gracze” w kontekście problemów sercowo- naczyniowych.
Suplementowanie selenu w ilości 150 mikrogramów dziennie, to już obniżenie ryzyka zawału.
Z kolei suplementacja magnezem zmniejsza ciśnienie krwi, a tym samym przyczynia się do zapobiegania chorób takich jak: zawał mięśnia sercowego, arytmia, dusznica bolesna, wada zastawkowa, czy udar.
Pod kątem zachorowalności na choroby układu krążenia, badania prowadził (przez 14 lat) Uniwersytet w Harvardzie. Udało się wówczas ustalić, że suplementacja kwasem foliowy, witaminą B12 (i ogółem witaminami grupy B) przyczynia się do zmniejszenia poziomu homocysteiny, a to przekłada się na zmniejszenie ryzyka zawałem. Ważne jest tym samym, aby suplementowana witamina B miała odpowiednią dawkę kwasu foliowego w ilości 400 mcg.
Jak już wiemy, antyoksydanty zawarte w witaminach – zapobiegają uszkadzaniu komórek oraz materiału genetycznego, a w rezultacie oddalają od nas ryzyko zachorowań na wiele schorzeń. Prawdą jest, że każdy z nas posiada w organizmie komórki nowotworowe. Po prostu u jednych się one rozwiną, a u innych nie. Dobrze jest, aby zostawały one jak najszybciej usuwane z organizmu za sprawą (dobrze funkcjonującego!) układu immunologicznego.
Oto kilka procesów z udziałem selenu, które tę walkę wspomagają:
– selen stymuluje aktywność białych krwinek, a to właśnie one są odpowiedzialne za główną walkę z komórkami nowotworowymi,
-selen ma właściwość wychwytywania rodników z komórek, dzięki czemu nie ulegają one zwyrodnieniu,
– w Europie Środkowej mamy niedostateczne zapotrzebowanie na selen, który musi być suplementowany. W badaniu przeprowadzonym na zwierzętach wykazano, że gdy podawano im tylko 10 mcg selenu – zachorowalność wynosiła 80%, natomiast przy dawce 250 mcg już tylko 3%.
Zagrożenie cukrzycą
W czym problem? Otóż cukier znajdujący się w naczyniach krwionośnych, nie może przedostać się do komórek, bo jest zbyt odporny na insulinę. W rezultacie, w naczyniach krąży zbyt duża ilość cukru i uszkadza je. W następstwie uszkodzeń naczyń – uszkadzają się organy.
Cukrzyca jest jedną z częstszych przypadłości wśród Polaków. W kwestii wspomagania, które możemy sobie zapewnić w tym temacie, niezbędny będzie chrom. W dawce 200 mg zmniejsza odporność insulinową. Ponadto witamina C– 1,5 grama dziennie, gdyż cukrzycy produkują znacznie więcej wolnych rodników.
Jeżeli poziom cukru jest za wysoki, to do komórek dostaje się za mało witaminy C – tym samym zachodzi niedostateczna ochrona przed wolnymi rodnikami. Poza nią – oczywiście – witamina E, ale także luteina i zeaksatyna.
Infekcje
Niedobory witaminowe są chyba najbardziej powiązane z kwestią infekcji i wirusów.
Infekcja to czas, w którym nasz organizm potrzebuje o wiele więcej substancji odżywczych i witamin, niż w trybie normalnym. Zwiększa się też zapotrzebowanie na proteiny, czyli białko.
Wielu z nas – gdy przysłowiowo zaczyna nas „rozkładać” – bierze garść aspiryny i to ma pomóc! Lepszy rydz, niż nic, ale…aspiryna nie jest odpowiedzialna za wspieranie systemu obronnego, a dodatkowo stymuluje wydzielanie witaminy C = pozbywanie się jej z organizmu. Jak wiemy, ta witamina pełni właśnie funkcje ochronną, więc – drogą dedukcji – aspiryna więcej zabiera, niż daje.
Pamiętajmy też, że witamina C jest odpowiedzialna za system zmęczenia. Ponieważ bierze udział w spalaniu tłuszczów, to gdy wystąpi jej niedobór – tłuszcze gorzej się spalają. Gorsze spalanie tłuszczów = niedobór energii.
Jeśli chcemy zapewnić sobie bombę prozdrowotną, to na pierwszym miejscu „końska dawka” witamina C w ilości 5000 mg, ok. 400 mg witaminy E, 200 mcg selenu. 60 mg cynku, 3x dziennie dawka multiwitaminy oraz 100g pełnowartościowego białka serwatkowego i 25 g glutaminy n czczo – która ma posłużyć systemowi obronnemu do podziału komórek.
Taki „przepis” możemy znaleźć w jednej z książek Adreasa Jopp’a – niemieckiego dziennikarza medycznego, trenera zdrowego odżywiania oraz autora bestsellerów z dziedziny dietetyki. Jest on jednym z najwybitniejszych specjalistów ds. żywienia i zapobieganiu starzenia w Niemczech.
Polecamy także: