Wsparcie, motywacja, dobry przyjaciel- czyli jak pomóc sukcesowi?!

wsparcie
Ile to razy w naszym życiu pojawia się chęć, cel, czy marzenie, które zostają zdeklasowane przez „życzliwców” dołujących nas i podcinających skrzydła na każdym kroku? Jak często rezygnujemy z czegoś lub nie mamy wiary w siebie, bo zwyczajnie brakuje nam wsparcia i motywacji? Wielu ludzi dopada zwykły leń, czy kwestia szybkiego nudzenia się, kiedy podejmują decyzję o zmianie sylwetki, trybu życia itp. Brak samozaparcia i dyscypliny nie tyczy się jednak wszystkich, bowiem czasem brakuje jedynie motoru napędowego w postaci…drugiego człowieka. Czy warto się poddawać i ulegać niewłaściwym głosom? Mam zdecydowanie kilka innych pomysłów.
Czas czytania: 7 min

Ile to razy w naszym życiu pojawia się chęć, cel, czy marzenie, które zostają zdeklasowane przez „życzliwców” dołujących nas i podcinających skrzydła na każdym kroku? Jak często rezygnujemy z czegoś lub nie mamy wiary w siebie, bo zwyczajnie brakuje nam wsparcia i motywacji? Wielu ludzi dopada zwykły leń, czy kwestia szybkiego nudzenia się, kiedy podejmują decyzję o zmianie sylwetki, trybu życia itp. Brak samozaparcia i dyscypliny nie tyczy się jednak wszystkich, bowiem czasem brakuje jedynie motoru napędowego w postaci…drugiego człowieka.
Czy warto się poddawać i ulegać niewłaściwym głosom? Mam zdecydowanie kilka innych pomysłów.

Nie dotyczy mnie lenistwo, tylko słabe towarzystwo…

Przychodzi taki moment, kiedy postanawiamy przysłowiowo wziąć się za siebie. Pragniemy być bardziej wysportowani, szczuplejsi, umięśnieni, bądź chociażby podjąć próbę startu w zawodach sylwetkowych i tym podobnych sportowych przedsięwzięciach. Nagle okazuje się, że nasz entuzjazm i motywacja gasną, bowiem w koło słyszymy niepochlebne głosy „mędrców świata”. Zaczyna się szyderstwo, ‘pukanie w głowę’, czy zasypywanie nas 1000 argumentów, że to bez sensu. Ile to razy padają zdania typu: „Takie chuchro i myśli, że wielkim kulturystą zostanie!”, „Wsuwa pączki, ciągle z nami imprezuje, a tu nagle będzie miss fitness”, „Daj sobie spokój z siłownią dziewczyno- będziesz wyglądać, jak facet!”, czy też chociażby „Weź sobie odpuść jakiś głupi trening, dobra impreza się szykuje”. Nie może tu także zabraknąć:  „Jesteś tak gruby, że nic ci już nie pomoże.” – przykładów jest bez liku, to tylko wybiórcze. Zastanówmy się, jakie ma to przełożenie na rzeczywistość? Nie może być tak, że rezygnujemy z prawdopodobnego sukcesu tylko dlatego, że ktoś nam mówi, że nie damy rady lub próbuje zdeprecjonować nasz nowy plan na siebie, bo odbiega od dotychczasowej codzienności. Jeśli mamy cel, motywację i chęć pozytywnych dla nas zmian, to żeby niebo waliło się na ziemię – nie mamy prawa się poddać! Prawdziwy przyjaciel, rozsądny i życzliwy człowiek zawsze będzie nas wspierał i kibicował naszym zmianom na lepsze. Zaneguje ewentualnie moment, kiedy zaczniemy zachowywać się niestosownie lub wyniszczać swoje zdrowie kosztem np. lepszej sylwetki. Nie można mówić, że każdy- kto nas krytykuje i nie wspiera-  jest zazdrosny, czy nieempatyczny. Właściwi ludzie potrafią się zwyczajnie troszczyć i to akurat da się wyczuć.  Są jednak i tacy, którzy po prostu widzą tylko własne „ja” i kiedy ktoś chce żyć w zupełnie inny sposób z góry to negują. Są też w grupach społecznych jednostki z natury dominujące, które mogą poczuć zagrożenie, iż ktoś- chociażby przez polepszenie swojego wyglądu, stanie się nagle pewniejszy siebie i zagrozi ich dominacji w grupie. Kolejno – istnieją przypadki, kiedy ludzie z zasady nie tolerują pewnych grup społecznych przez utarte stereotypy, czy wizje- np. tak, jak drzemie w kimś rasizm, homofobia, czy antysemityzm, tak i można mieć uczulenie na „tępych mięśniaków  z siłowni”, „kobiety- babochłopy”, czy „puste fit panienki zajmujące się tylko kształtem swojej pupy”. Jeśli ktoś ma w głowie silnie utarte tego typu stereotypy będzie nas z góry negował w obawie, że zmienimy się w jedną z powyższych jednostek. Pojawi się tu zapewne pytanie: Czyli mam zostawić swoich przyjaciół? Odpowiedź jest prosta: jeśli ktoś próbuje cię zgasić zanim rozbłyśniesz i z góry patrzy na ciebie, jak na wariata (tylko dlatego, że chcesz zmienić coś na lepsze) – to ciężko nazwać go przyjacielem…Nie mówię, że kumpelskie grono ma tworzyć od razu fanclub i stać w klubie fitness z motywującymi transparentami, ale przynajmniej nie przeszkadzać i nie dołować. Jeśli ktoś jednak za wszelką cenę ciągnie nas ku dołowi, to odcinamy się od takich wampirów energetycznych i robimy swoje, jeśli jesteśmy tego pewni.



Związek mi się sypie, bo mamy inny pomysł na życie

Tu wkraczamy już na bardziej grząski grunt, gdzie w grę niejednokrotnie wchodzą silne uczucia, emocje i pewna współodpowiedzialność za życie we dwoje. Brak wsparcia ze strony drugiej połówki jest dla nas najczęściej tym najbardziej bolesny i demotywujący. Większość z nas będąc w związku ceni sobie stabilizację i swoistą pewność tego, co tworzymy. Kiedy jedna strona wymyśla zmiany- zmiany w sobie, to w tej drugiej budzi się pewna obawa i brak poparcia wobec nowego zainteresowania partnera/ki. Powodów jest wiele. Kiedy mamy inne zainteresowania i światopoglądy, a przy tym np. dwa dominujące charaktery- ciężko o kompromis. Bajkowo byłoby móc wspólnie realizować jakieś pasje, czy nowe plany, jednak nie oszukujmy się- nie zawsze jest możliwe wspólne pójście na siłownie, pobieganie, nauka salsy, czy – z innej beczki – bilard, kręgle, czy szachy. Po prostu jednej ze stron kompletnie to nie kręci i nie interesuje, a ciężko kogoś do czegoś zmuszać.
Problem nie istnieje, kiedy w zgodzie z drugą połówką każde z nas realizuje swoje zainteresowania i pomysły- mimo, że należą one do zupełnie innych światów. Problem pojawia się wtedy, kiedy nasza miłość nie respektuje tego, co chcemy robić- czyni uwagi, awantury, bądź w ogóle nam zabrania… Jest masa przypadków, kiedy kobiety nie napawają szczęściem, gdy ich mężczyzna wybiera chociażby siłownię. Najczęstsze obawy, to to, że partner zapozna tam jakąś super laskę i zacznie zdradzać, bądź po prostu wymieni nas na „lepszy model”. Kolejno obawa przed tym, że mężczyzna będzie wyglądał coraz lepiej, a partnerce nie chce się zbytnio ruszać i męczyć, to też pewnego dnia może nagle czuć się po prostu mniej atrakcyjna. Innym przykładem zniechęcania do ów aktywności jest przysłowiowy foch – wizja potencjalnego braku czasu ze strony partnera, bo przecież trening może bywać ważniejszy i jak to tak?!
Ze strony panów również pojawią się obawy- bardzo podobne. Boją się wyglądać mniej atrakcyjnie, obawiają się konkurencji- wyobrażając sobie, że na siłowni, do której uczęszcza dziewczyna jest masa fit- modeli. Z innej strony, chcą pójść na randkę do wybornej sieci fastfood’ów, a dziewczyna nie chce, bo się odchudza i robi formę. Bardzo często pojawiają się też obawy z cyklu: będziesz wyglądała, jak chłop, a ja takiej dziewczyny mieć nie chce itp. itd. 
Co z tym fantem zrobić? Nie ma na to tak naprawdę mądrych. Ciężko generalizować „zrób tak i tak”, kiedy w grę wchodzą relacje międzyludzkie, uczucia i emocje. Nie będzie też wielkim odkryciem, że w związku zaufanie i lojalność są podstawą. Trzeba zrozumieć obawy i pewne niezadowolenie drugiej strony. Jeśli jesteśmy naprawdę szczęśliwi i pewni związku, to musimy zapewniać partnera/kę, że bez względu na to, jak odrębne mamy zainteresowania, czy też bez względu na to, że może będziemy dużo lepiej wyglądać- nasza relacja nie ulegnie zmianie (ewentualnie na lepsze, bo będziemy np. szczęśliwsi w swoim ‘nowym’ ciele, co pozwoli nam mieć chociażby częściej dobry humor). Kolejno, możemy zachęcać parnera/kę, aby razem z  nami spróbowali sportowej formy aktywności, bo może akurat znajdą coś dla siebie. Możliwości treningowych jest bez liku- w czasie, kiedy mężczyzna przysłowiowo „pakuje” na siłowni, kobieta może wyluzować się na jodze, czy wytańczyć na zumbie. To samo działa w drugą stronę- kiedy dziewczyna trenuje, facet może skorzystać np. z zajęć kick boxing’u, czy pójść na basen. Oczywiście nic na siłę. Nie każdy musi szukać zainteresowania w sporcie, może siedzieć i grać na PS’ie, albo w bilard- ważne jest to, aby nie hamować drugiej strony w chęci rozwoju, czy zadbania o siebie. Przecież kiedy on się nagra, a ona poćwiczy- mogą razem obejrzeć ulubiony film. Kiedy on się wytrenuje, a ona wróci od kosmetyczki, mogą razem pójść na spacer i po prostu BYĆ. Nic nie daje takiego wsparcia, jak drugi człowiek, którego kochamy.
W obawie o nasze zdrowie przez zbyt duże zatracenie się w odchudzaniu, czy trenowaniu – może pojawić się jak najbardziej głos sprzeciwu. Łatwo jednak odróżnić troskę i zmartwienie od zwyczajnej nieakceptacji i frustracji. Jeśli mimo naszych zapewnień i starań ciągle coś nie gra i nie uzyskujemy żadnego wsparcia, a tylko ciągle słuchamy zarzutów, awantur i kontrargumentów na nasze wybory- warto o tym pomyśleć… Toksyczny związek jest jak każda toksyczna substancja- szkodzi, a nawet zabija. Nie pozwólmy zabić w sobie motywacji, ducha walki i swoich marzeń, bo za jakiś czas możemy zwyczajnie żałować. Partner/ka – jeśli już jest obecny/a w naszym życiu- ma być motorem napędowym, który jeszcze przyśpieszy drogę do sukcesu!

Mam motywację i chęć działania, ale nikogo do wspólnego trenowania

Nie jest to może problem natury czysto psychologicznej, jednak wielu z nas potrzebuje zwyczajnie trening – partnera! Kogoś, kto będzie nas napędzał, może w jakiś sposób z nami rywalizował i po prostu towarzyszył w zmaganiach o lepszą wersję siebie. Bardzo często pierwszym krokiem do pojawienia się na zajęciach fitness, siłowni, kursie tańca itp. jest znalezienie osoby/ grupy osób, które mają ten sam cel, motywację i zainteresowanie. Czasami zwyczajnie wstydzimy się zacząć. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że nie mamy zielonego pojęcia o trenowaniu na siłowni, że nie damy sobie rady na zajęciach fitness i będziemy czuć się skrępowani, albo że na zajęciach pole dance wszystkie panie wiją się na rurach, jak rasowe kocice, a my bidulki staniemy, jak sieroty i zrezygnujemy po kilku minutach. Jak to mówią: w kupie siła! Mając powyższe obawy warto jest poszukać wśród znajomych, czy rodziny kogoś, kto wspólnie z nami podejmie wyzwanie i zarazi się miłością do aktywności. Możemy też –  mimo obaw – wybrać się do siłowni, klubu fitness, szkoły tańca itd. i na miejscu poznać kogoś równie niepewnego co my, tworząc z czasem przysłowiowy dream team.
Kolejnym pomysłem – kiedy minie ten zapoznawczy czas, a my sami jesteśmy już na pewnym etapie – jest po prostu zachęcenie drugiej osoby do współpracy z nami. Zawsze możemy podeprzeć się tym, co już zdobyliśmy: „Zobacz, jeszcze niedawno miałam nadwagę i tragiczną formę, a teraz fruwam i mam efekty- spróbuj ze mną, pomogę ci.” R
Rola mentora/ nauczyciela dla drugiej osoby, dodatkowo nas napędza. Czujemy się odpowiedzialni za dawanie dobrego wzoru, co pobudza w nas dalszą chęć pracy i rozwoju. Oczywiście równie dobrym pomysłem jest chociażby współpraca z trenerem personalnym, który nas poprowadzi – niejednokrotnie będąc także przyjacielem i motywatorem. Czasem już na samym początku drogi, albo w jej trakcie potrzebujemy zwyczajnie „bacika”, czy  wiedzy większej, niż ta, którą posiadamy. Obecnie środowisko trenerów, instruktorów itd. jest ogromne. Oczywiście – jak w każdym zawodzie – zdarzają się ludzie niemający do tej pracy serca i podejścia, jednak większość z nas kocha swoją robotę, którą jest właśnie m.in. prowadzenie innych ludzi w drodze po sukces. Grunt, to nie zamykać się na fachowców, ich wiedzę oraz doświadczenie, tylko korzystać i uczyć się, jeśli tylko mamy taką możliwość. Przyjdzie czas, kiedy to my sami możemy stać się dla innych najlepszą motywacją i wzorem do naśladowania, a to jedna z cenniejszych nagród za trud włożony w pracę nad sobą.


Podsumowując:

Bez względu na to, jakiego podłoża mamy na swojej drodze przeszkody oraz bez względu na to, jak bywa ciężko i jak zupełnie nic się nie wychodzi – pamiętajcie: im cięższa droga przebyta ku celom – tym większą satysfakcja na jej krańcu. Szukajcie w życiu wsparcia, motywacji i dobrej energii –  nie poklasku i fanclubu dla Waszych poczynań, a zwyczajnie dobrych bodźców, które pomogą Wam stać się zdrowszymi i szczęśliwszymi ludźmi. Powodzenia!

Polecamy również:




Adrianna Kalisz

Udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

Powiązane posty

Nowy producent EMS w Polsce

Czas czytania: 2 min W Polsce pojawił się nowy producent sprzętu EMS. Easy Motion Skin podbija Polski rynek. Na Polskim rynku mamy już kilku producentów i dystrybutorów różnego rodzaju